Czy cisza może być groźniejsza niż różnica zdań prowadząca nawet do konfliktu?
Bazując na swoich doświadczeniach zawodowych, zdecydowanie powiem — TAK, ponieważ prawdziwym zagrożeniem jest milczenie.
Od lat obserwuję, jak firmy inwestują ogromne zasoby w systemy zarządzania bezpieczeństwem pracy. Piszą procedury, wdrażają standardy, organizują szkolenia i różnego rodzaju inicjatywy.
A mimo to… zdarza się, że coś nie działa.
Dlaczego?
Bo często największym zagrożeniem dla kultury bezpieczeństwa nie jest różnica zdań czy burzliwa dyskusja nierzadko prowadząca nawet do konfliktu.
Jest nim milczenie.
Milczenie sprawia, że:
– Nie wychodzą na jaw fakty, które mogą uratować zdrowie lub życie.
– Ludzie boją się mówić o ryzykach, bo nie wiedzą, jak zostaną odebrani.
– Informacja o zagrożeniu zatrzymuje się w miejscu, zamiast płynąć dalej w organizacji.
– Decyzje podejmuje się w oderwaniu od rzeczywistości, bo nikt nie wnosi innego punktu widzenia.
W dojrzałym systemie zarządzania, różnica zdań to nie problem. To potężne narzędzie zarządzania ryzykiem. To odwaga, przestrzeń do rozmowy i szukania konsensusu nawet tam, gdzie na pierwszy rzut oka go nie widać.
Dojrzałe organizacje:
– Doceniają różnicę zdań, bo wiedzą, że zderzenie perspektyw rodzi lepsze rozwiązania.
– Budują kulturę otwartości, w której każdy ma prawo (wręcz obowiązek) mówić o zagrożeniach, nie bojąc się konsekwencji.
– Tworzą mechanizmy eskalacji informacji, by żaden sygnał o niebezpieczeństwie nie zginął w ciszy.
– Rozumieją, że brak pełnej zgody to czasem sygnał, że warto jeszcze raz przeanalizować fakty.
Cisza jest wrogiem bezpieczeństwa. Rozmowa – nawet trudna – jest jego fundamentem.
A Ty? Jakie masz doświadczenia? Jak często masz odwagę powiedzieć NIE gdy wszyscy wokół mówią TAK?
